“Gapowicz” mimo woli w oświęcimskim MZK. Pomóc mogą tylko “zdrowaśki”

“Gapowicz” mimo woli w oświęcimskim MZK. Pomóc mogą tylko “zdrowaśki”

Kiedy nogi nie noszą, szukamy różnych środków transportu. Chyba głównie od zasobności portfela zależy wybór. Miejska komunikacja jest idealna.

Same chęci jednak nie wystarczą. Trzeba mieć jeszcze bilet. “Konia z rzędem” temu, któremu uda się kupić w kiosku, dlatego też powstały biletomaty na przystankach i w autobusach. Na przystanku w sąsiedztwie OCK nie uświadczysz jednego, ni drugiego. Dlatego też człowiek z gotówką w ręce (bo nie ma stosownej aplikacji w swoim telefonie), od razu po wejściu do autobusu oświęcimskiego przewoźnika kieruje swoje kroki do biletomatu. I tu niespodzianka. Awaria. Co robić?

Nic prostszego, kupić bilet u kierowcy. I tu kolejna niespodzianka – kierowca nie sprzedaje biletów, bo nie ma. Pasażerowi z nerwów pot leje się już po plecach, odmawia *zdrowaśki* z nadzieją, że nie wpadnie kontroler, który wlepi mandat i wysiada na najbliższym przystanku. Uff, jest już bezpieczny, choć nie u celu podróży.

Awaria biletomatu w autobusie

Czy mógł uniknąć stresującej sytuacji? Okazuje się, że sam sobie jest winien.

Jak informuje Miejski Zakład Komunikacji w Oświęcimiu, pasażer powinien zadbać o to, aby mieć bilet.

– Nigdzie nie ma przepisu, że to MZK ma zapewnić sprzedaż biletów. Robi to, bo chce zdywersyfikować kanały sprzedaży i dostęp do biletu.

Jakże skomplikowana odpowiedź, chodzi głównie o to, że sprzedaży nie ma w regulaminie przewozu osób. Na tym nie koniec tłumaczeń.

– Często spotykamy się z sytuacją, że pasażer robi wszystko, by nie kupić biletu i jechać na tzw. gapę – informuje oświęcimskie MZK.

Informacja bezcenna. Nie czepiaj się więc człowieku, że coś nie działa, bo w tej sytuacji nie musi. Stań na rzęsach, by skorzystać z miejskiej komunikacji, albo zamów TAXI.

KATEGORIE
TAGI
Podziel się tym